Pewnie zdarzyło wam się nieraz, siedząc w nocy nad podręcznikiem i ucząc się do jutrzejszego albo raczej już dzisiejszego testu, zastanawiać się, dlaczego nie wzięliście się za to wcześniej albo dlaczego 4 godziny snu wam nie wystarczają?

Dlaczego w realnym życiu nie może być skrótów jak w GTA bądź nawet w Simsach? Okazuje się jednak, że kiedyś pewien człowiek odnalazł wszystkie skróty i utworzył ich wielki zbiór, nazywając go lifehackingiem.

Otóż dokładnie 10 lat temu brytyjski dziennikarz technologiczny - Danny O'Brien, zaprezentował na konferencji sposoby, dzięki którym komputerowi fanatycy (tzw. Geeki) osiągają maksymalną produktywność. Był to zbiór tricków, dzięki którym oszczędzali czas na szybszym wykonywaniu podstawowych czynności. Z biegiem czasu do sztuczek komputerowych dołączyły też te ułatwiające realne życie. Pomagają nam w wykonywaniu podstawowych czynności, jak np. zrobić idealnie okrągłe jajko sadzone czy jak uszczelnić dziurawą dętkę rowerową banknotem oraz w nieco trudniejszych sprawach jak zwiększenie swojej produktywności w szkole, czy jak wybrać życiowe motto.

Lifehacking zajmuje się głównie niewielkim zaoszczędzeniem czasu. Mimo to nawet jeśli dzisiaj zaoszczędzimy 5 minut, będzie to oznaczało, że w ciągu tygodnia będzie to już ponad pół godziny, a rocznie około 1 dnia. Pójście "na skróty" daje nam też dużą przyjemność i uczucie, że wykorzystujemy swoje życie najlepiej jak się da. Z pomącą przychodzą też strony internetowe zajmujące się tą dziedziną, choćby takie jak lifehacking.pl czy angielska wersja lifehacking.org. Znajdziemy na nich tricki we wszystkich dziedzinach życia. Od tego, "jak zrobić swój własny dzwonek do telefonu", przez "jak spać 4 godziny dziennie" po "jak będąc tajnym agentem, włamać się na stronę kontrwywiadu".

Podążając według zasad lifehackingu, możemy zaoszczędzić dużo czasu i spędzać dzień, maksymalnie korzystając z każdej jego chwili. Możemy w ten sposób usprawnić naszą pracę i mieć więcej czasu wolnego, dlatego idźmy na skróty z lifehackingiem!

Karolina Korgul