Super User

Jak zachęcić uczniów do pisania? Co zrobić, by z przyjemnością usiedli do kolejnego wypracowania? A może konkurs?

Na początku maja obie klasy czwarte wzięły udział w wymyślonym przeze mnie konkursie na najciekawsze opowiadanie twórcze pt: "Trzy zdania". Jego temat był dowolny, ale praca musiała zawierać zdania wylosowane przez jedną z uczennic. Stanowiło to warunek konieczny. Mogły się one znaleźć w dowolnej części wypracowania tam, gdzie zdecydowało dziecko. Prace na papierze podaniowym, starannie i czytelnie napisane, uczniowie oddali 18 maja.

To było, wbrew pozorom, trudne zadanie. Połączenie w sposób logiczny przypadkowych zdań wymagało od ucznia sporej pomysłowości. Sądzę, że czternaścioro czwartoklasistów wywiązało się z tego zadania wyśmienicie. Prace były nie tylko interesujące, ale i napisane z humorem. Czytałam z prawdziwą przyjemnością. Wszyscy biorący udział w konkursie otrzymali nagrody. Chciałabym w szczególności pochwalić Kubę i Martę – za bardzo staranne pismo, Julkę – za trzymającą w napięciu akcję opowiadania, Olę – za niezwykłą formę trzech oryginalnych opowiadań oraz Marysię – za spójność pracy i wspaniały pomysł!

Wylosowane zdania:

  1. Minister spojrzał na mnie zdezorientowany, a potem rzucił kremówką w kelnera.
  2. Wtedy, ku uciesze uczniów, zawalił się dach szkoły.
  3. Moje skarpety pokazywano tego dnia w głównych Wiadomościach o 19.30.

Oto jedna z wyróżnionych prac, której autorem jest Ola:


 

Mój pierwszy reportaż
Jestem świeżo upieczoną reporterką i od tygodnia pracuję w telewizji "News dla świata". Wczoraj otrzymałam pierwsze zadanie. Było nim przeprowadzenie reportażu z otwarcia muzycznej szkoły podstawowej dla młodych talentów. Szkoła miała nosić nawę "Royal music school" . Podczas otwarcia było wielkie zamieszanie. Gdy minister miał przeciąć wstęgę, na tacy zamiast nożyc pojawiły się… kremówki. Minister spojrzał na mnie zdezorientowany, a potem rzucił kremówką w kelnera. Cała uroczystość miała miejsce na dachu nowej szkoły, gdzie z przejęciem zagrała tego dnia szkolna kapela rockowa. Od mocnego uderzenia w perkusję, ku uciesze uczniów, zawalił się dach szkoły! Na szczęście nikomu nic się nie stało. Z wrażenia kamera wypadła mi z rąk i dlatego właśnie moje skarpetki pokazywano dziś w głównych Wiadomościach o 19.30. To był ciężki dzień. Na szczęście nie straciłam pracy, gdyż na moich skarpetkach było wyhaftowane logo telewizji i to zaimponowało mojemu szefowi.

Podpisano Amanda Jonson

A oto kolejna praca - Natalii:


Pewnego dnia, na szkolnej tablicy ogłoszeń, pojawiło się napisane dużymi literami obwieszczenie: "Uroczystość z okazji wybudowania basenu". Napis z daleka rzucał się w oczy i przyciągał uwagę każdego ucznia. Obchody te miały odbyć się w sali gimnastycznej, ale w ostatniej chwili nieoczekiwanie zmieniono miejsce na inne.
Niestety, nie wszyscy zapoznali się z tym faktem, a wśród nich byłam oczywiście ja. Pech chciał, że tego samego dnia i o tej samej porze miał odbyć się bal przebierańców. Wszyscy uczniowie cieszyli się i prześcigali w pomysłach na najoryginalniejszy strój. Nie w głowie było im zastanawiać się, w jakiej sali się on odbędzie. Byli przekonani, że spotkają się w tej samej sali koncertowej, jak co roku.
Nadeszła godzina 16.00 i imprezy się rozpoczęły. Trochę spóźniona i zdyszana wbiegłam do sali w przebraniu groźnej piratki. Jakież było moje zdziwienie, gdy zamiast przebierańców i sali udekorowanej serpentynami, zobaczyłam siedzących za stołem wysokich, grubych urzędników państwowych, czyli prezydenta, premiera, ministrów... No cóż, musiałam wyjść z tej opresji z twarzą. Zaczęłam odgrywać rolę złego, okrutnego pirata. Głośno zawołałam: "Szczury lądowe, widzę, że smakują wam potrawy z rekina! Życzę więc smacznego!" Szybko skierowałam się do drzwi, aby stąd uciec. Kątem oka zobaczyłam jeszcze, że minister spojrzał na mnie zdezorientowany, a potem rzucił kremówką w kelnera. Co było dalej, nie widziałam. Szybko zamknęłam za sobą drzwi. Później dowiedziałam się, że na sali obecni byli fotoreporterzy i zrobili zdjęcia z mego nieoczekiwanego wtargnięcia. W ten sposób moje skarpety pokazywano tego dnia w głównych Wiadomościach o 19.30!
Dobrze, że choć zakryli mi twarz! I tak jednak zrobiłam sobie obciach przy wszystkich. Na korytarzu spotkałam na szczęście Rafała, który też nie wiedział, gdzie odbywa się bal. Jedynym wyjściem było zaglądanie do wszystkich sal, a działo się w nich wiele.
W jednej odbywał się koncert Chopina, w drugiej wystawa psów, w trzeciej - obrazów...
Nagle jeden z psów rzucił się na mnie, zabrał mi but, a drugi rozszarpał spodnie. Rzuciłam się z Rafałem do ucieczki. W pewnej chwili zobaczyliśmy, że goni nas mały ratlerek, którego bardzo się baliśmy. Szybko otworzyliśmy drzwi i naszym oczom ukazała się poszukiwana sala balowa. Wszyscy świetnie się bawili, więc i my się do nich dołączyliśmy. Jedyną sprawą, która nas martwiła było to, że nie będziemy przygotowani na zajęcia na następny dzień. W pewnej chwili usłyszeliśmy podejrzane hałasy. Wszyscy wybiegli z budynku szkolnego, aby zobaczyć, skąd pochodzą te dziwne dźwięki. Wtedy, ku uciesze uczniów, zawalił się dach szkoły.
W ten sposób rozwiązał się problem dotyczący pracy domowej na jutro. Wszyscy rozeszli się do domu, zastanawiając się na głos, ile dni zajmie naprawa dachu.